Bachtel Kulm



Każdy, kto choć raz odwiedził Zurych lub okolice zapewne słyszał o niewielkim wzniesieniu górującym nad miastem Zurych o nazwie Uetliberg. Jako stała bywalczyni Zakopanego, nazywam ją taką szwajcarską Gubałówką ze względu na niewielkie gabaryty i charakterystyczną wieżę na szczycie. Udało mi się raz dotrzeć na Uetliberg, ale zniechęciły mnie te wszechobecne tłumy Azjatów, a wieża widokowa, za którą musisz zapłacić tylko mnie rozśmieszyła. Na szczęście szybko znaleźliśmy wspaniałą alternatywę, która znacznie bardziej przypadła nam do gustu i odwiedzamy ją praktycznie przy każdej sposobności, kiedy mamy niewystarczająco czasu na dalszą wycieczkę, ale za to wystarczająco energii na aktywniejszego wypoczynek. A o jakim miejscu mowa?







Dokładnie naprzeciwko osławionego Uetliberg, po drugiej stronie jeziora Zuerisee znajduje się jedno z kolejnych niewielkich wzniesień, ale zarazem bajeczny punkt widokowy o nazwie Bachtel Kulm. Do minusów mogę zaliczyć jedynie dłuższy dojazd i brak tak wspaniałej komunikacji jak na Uetliberg (gdzie można dosłownie „wjechać” kolejką na sam szczyt). Polecam jednak Bachtel wszystkim bardziej zmotoryzowanym przede wszystkim dlatego, że nigdy nie ma tam tłumów! Byliśmy już tam kilka razy, o różnych porach roku i nawet w najbardziej zatłoczonym, wakacyjnym sezonie było tam może maksymalnie kilkanaście aut. Pamiętam, że za pierwszym razem po przyjeździe mocno zastanawialiśmy się, czy to aby na pewno właściwe miejsce..?






Parking znajduje się przy niedużej restauracji i charakterystycznej farmie, przy której możemy zakupić świeże produkty spożywcze (w tym najbardziej interesujący nas produkt spożywczy - świeże kiełbaski!). Parking jest całkowicie darmowy. Nasza ścieżka zaczyna się zaraz za farmą i dość ostrymi zakosami wije się w górę wzniesienia Bachtel. W sezonie wakacyjnym jest to bardzo przyjemna trasa, gdzie pasie się mnóstwo krów, których ogromne dzwony akompaniują pięknym widokom na jezioro Zuryskie, Rapperswil i okoliczne szczyty kantonów Schwyz, Zug oraz Glarus.

Nasza „wspinaczka” ma dwa możliwe warianty - bardziej dziki, po ścieżce polno-leśnej lub po prostu drogą asfaltową (super opcja dla wózków dziecięcych!). My zawsze wybieramy jednak opcję polną, a Bąbla wrzucaliśmy do naszego nosidła, dzięki czemu mógł poćwiczyć siedzenie w nim przed dłuższymi wyprawami. Po drodze znajdziemy kilka ławeczek idealnych na postój i odpoczynek. Po jakichś 20-30 minutach osiągamy szczyt, a konkretniej dochodzimy do kolejnej restauracji z fantastycznym widokiem. Znajduje się tam darmowa toaleta oraz parking. Tak, tak, dobrze czytacie - można na Bachtel wjechać samochodem! Oczywiście dużo większą frajdę sprawi nam wejście pieszo, niemniej przy okazji odwiedzin babci albo wujka z dużym brzuszkiem jest to dosyć kusząca opcja ;-)






Na szczycie czekają nas super atrakcje - ogromny plac zabaw dla dzieci, miejsce do grillowania oraz wieża widokowa za darmo! Na Uetliberg zastaniemy jedynie płatną wieżę widokową i drogą restaurację - dla mnie zatem wybór jest całkiem oczywisty... Miejsce do grillowania jest naprawdę spore, więc pomieści wszystkich głodomorów, a przy podwieszonym grillu znajduje się źródło wody pitnej. Wieża widokowa jest super frajdą dla każdego - trzeba pokonać naprawdę sporo stopni w górę, a na platformie znajdziemy bardzo ciekawy system odnajdywania nazw i wysokości poszczególnych szczytów na 360-stopniowej panoramie - dzieci i mężowie będą zachwyceni! Na dole znajduje się też ogromny plac zabaw, który zadowoli i małych, i dużych - niektóre elementy bowiem są tam gigantyczne i sprawią, że nawet dwumetrowe wielkoludy poczują się tam, jak małe dzieci... 



Bachtel jest dostępne i piękne o każdej porze roku, a jego usytuowanie ma jeszcze jeden mały plus... Dosłownie 10 minut jazdy samochodem w stronę Wetzikon znajduje się bowiem Juckerfarm, czyli ekologiczna farma z mnóstwem atrakcji, restauracjami, sklepami i kąpieliskiem. W lecie idealne miejsce na wypicie świeżo wyciśniętego Süssmost i na schłodzenie się w wodach Pfäffikonersee, na jesień polecam zaś miskę przepysznej i gęstej zupy dyniowej. Więcej informacji o Juckerfarm znajdziecie tutaj.



Komentarze

  1. Tam akurat nie wędrowałam, ale w Schwyz, Zug i Glarus obficie bytowałam na wielu szlakach, widoki podobne, zresztą jak to w górach.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty